Napisano 08 January 2014 - 12:47
Tak, pochwalę się tym publicznie. Przepraszam, że tworzę na życzenie Morgana offtop.
Historia wygląda tak:
Kupiłem stok desek Arbor. Poinformowałem o tym Morgana. Morgan prosił mnie, żebym nie sprzedawał tego w Polsce w necie, bo zajadę mu markę. Prosił o wysłanie ile tego jest i co dokładnie. Domyślam się, że chciał to odkupić ode mnie. Mając Morgana za „kumpla” i nie chcąc psuć mu rynku deski sprzedawałem wyłącznie na eksport. Nie ukrywam, że dla mnie sprzedaż w większości w cenach hurtowych po 300-350zł desek zamiast po 1000-1200zł w detalu to pewne poświęcenie i zmniejszenie zysku o 150-200 tys. złotych, męczenie się wiele miesięcy z deskami, które mógłbym sprzedać w 2-3 miesiące, ale czego nie robi się dla „przyjaciół”. W rozmowie telefonicznej Morgan powiedział, że nie ma problemu, żeby jacyś znajomi kupili deski i nawet wskazałem konkretne osoby. Jedną z tych osób był mój kolega z Krakowa, który zakupił deski dla siebie, siostry i namówił 3 znajomych. Było to w lutym czy marcu tego roku. Pod koniec roku do Morgana do sklepu zgłosiła się osoba z jedną z desek zakupionych przez znajomego. Była to deska II gatunku (wady nie mające wpływu na trwałość i jazdę) z małą, wzdłużną wgniotką na laminacie, czyli typowa wada podczas wykańczania deski. Morgan przedstawił tą deskę klientowi jako deskę fabrycznie złamaną i sklejoną ponownie w fabryce. Tego nie będę komentował, bo to może każdy rozsądnie sam ocenić. Znajomy twierdził, że osoba, która przyszła po poradę z deską do Morgana, to jedna z osób dla których wziął deskę rozmyśliła się i komuś innemu ją po ponad pół roku sprzedał. Znajomy otrzymał od Morgana wiadomość, iż sprawę skierował do kancelarii i wnosi pozew zbiorowy (zabawne, bo po pierwsze do pozwu zbiorowego potrzebne jest 10 poszkodowanych osób, a po drugie klient nie był tu poszkodowany, bo o wadzie optycznej, która dodatkowo była widoczna, został poinformowany) przeciw niemu. Zadzwoniłem do Morgana, żeby zapytać się o co dokładnie chodzi z tym pozwem. Na początku rozmowa nie była przyjemna, ale po chwili zrobiło się miło, rozmawialiśmy o autach, ewentualnej współpracy, przeszliśmy na tematy osobiste, ja Morganowi powiedziałem, że miałem dużo zmartwień, bo żona trafiła do szpitala, dlatego mam mało czasu, żeby czytać fora. Jeszcze sam przyznałem się Morganowi, że w grudniu z powodu problemów zdrowotnych żony byłem w firmie raptem kilka razy i że pracownik wystawiający testówki i deski po sesji zdjęciowej wystawił 5 szt. desek Arbora bez folii, po zdjęciach, w sklepie www, w dziale z ekspozycji, ale szybko to wyłapałem i deski zniknęły. Morgan zasugerował, żebym zajął się promowaniem własnych marek zamiast skupować stoki i handlować czyimiś markami (jak ta porada pięknie brzmi w ustach kogoś, kto przez wiele lat ściągał stokowe rzeczy). Przyznałem Morganowi rację, pogadaliśmy jeszcze na luźne tematy i miło się pożegnaliśmy. Nie wiem jaki cel miała taka porada, bo 2-3 dni później Morgan zaczął atakować wszelkie pozytywne opinie dotyczące sprzedawanych przeze mnie produktów.
Co dzięki pójściu na rękę Morganowi zyskałem? Wbicie noża w plecy w czasie, kiedy wiedział, że żyłem dużym problemem rodzinnym. Co straciłem? 150-200tys. zł.
Nie wiem Morganie jak powinienem Cię oceniać, ale choć w biznesie często stosuje się zagrywki nie fair, to w biznesmanach (a za takiego Cię uważałam) powinny pozostać choć szczątek jakichś ludzkich emocji i skrupułów.
Krzysiek – Marka już publicznie za to przeprosiłem i przyznałem się do błędu.
Marcinie - Tobie nie sprowadziłem Stepchilda mimo, że 2 lata pod rząd taka okazja była. Odpuściłem ten temat, bo o to mnie prosiłeś, w dłuższej rozmowie, a ja nie chciałem się z Tobą wdawać w konflikty (przypominam, że wtedy to Ty do mnie dzwoniłeś, wiec również powinienem pisać o telefonach o dziwnej treści).
Marcin