Jasne można nauczyć się jeździć samemu na desce, sam jestem na to doskonałym przykładem.
Jeśli uczysz się jeździć samemu to nigdy nie wykorzystasz w 100% swojego sprzętu. Bo nie masz odpowiedniej wiedzy na temat jak działa deska. Jeśli już taką wiedzę posiądziesz, i wiesz co to są krawędzie, promień skrętu, wcięcia w talii itp. to tylko technika jest wstanie pomóc Ci wykorzystać właściwości Twojej deski. Możesz jako samouk doskonale panować nad deską, jeździć na dużych prędkościach itd. ale nie możesz powiedzieć, że w 100% panujesz nad deską, tak tylko Ci się wydaje. Gdyby było inaczej, to nie trąbiono by ciągle w relacjach sportowych, prasie i innych środkach masowego przekazu
"jak on/ ona jest świetnie wyszkolony /na technicznie" Czyli technika ma znaczenie i to bardzo duże. Zauważcie więc, że wszyscy sportowcy są doskonale wyszkoleni technicznie, różnica między nimi polega na tym, że każdy inaczej jest wstanie dostosować
podstawową technikę do swoich potrzeb. Dlatego Małysz ciągle pracuje nad techniką wybicia. On nie uczy się techniki wybicia, on ją zna doskonale. On stara się ją ulepszyć do swoich potrzeb by skakać jeszcze dalej, by lepiej się wybijać.
Dlatego moim zdaniem warto wziąć instruktora na pierwsze dni z deską. Bo wpoi wam podstawy techniki, takie jak prawidłowa sylwetka itp. A potem jak wy to wykorzystacie to wasza sprawa. Poza tym pierwsze lekcje w instruktorem oszczędzą wam bólu, którego ja sobie nie oszczędziłem. Ale mój zapał i mega chęci do nauczenia się jazdy na desce zaowocowały tym, że po jednym dniu ciągłych gleb, kolejnego dnia śmigałem swobodnie. Fakt miałem olbrzymie wsparcie w postaci doświadczenia z jazdy na deskorolce, gdzie wychylenia fs czy bs to nie była dla mnie czarna magia. Z tym początkujący mają najwięcej problemów. Nie potrafią określić granicy wychylenia, czy też mają problemy z rotacją itp. Dlatego początkującym polecam pierwsze lekcje z instruktorem.
Dla tych co są samoukami i wydaje im się, że dobrze jeżdżą. W listopadzie byłem na Kauner z SignX. Pojechałem, z zamiarem nauczenia się jeździć (mino że śmigam już 6 lat) a przy okazji zrobić II klasę sprawności. Dopiero tam uświadomiłem sobie jak mało wiedziałem o jeżdżeniu na desce. Mnie się wydawało, że umiem jeździć. A instruktor, który prowadził zajęcia w mojej grupie wytknął mi tyle błędów, że byłem załamany. Począwszy od zgarbionych pleców, nie zgiętych kolanach, latających rękach itp. Ale ok spiąłem się i wziąłem sobie jego wskazówki do serca. Po czym okazało się, że jazda sprawia mi jeszcze większą przyjemność, a organizm nie męczył się jak wcześniej. Oczywiście nie poprzestanę na tym i będę dalej podnosił swoje umiejętności. Bo uważam, że jak coś robić to robić to dobrze. Nie sztuką jest jeździć jak klaun i machać ciałem na prawo i lewo. Sztuką jest jeździć dobrze technicznie, tak by inni brali z Ciebie przykład. Tak byś mógł komuś coś poradzić, ale jaka będzie wartość Twojej rady, jeśli nie wiesz o czym mówisz? Jeśli nie masz pojęcia o podstawowej technice jazdy?
Wiele osób przytaczało przykład kierowców rajdowych. Kto lepiej jeździ samochodem: zawodowy kierowca robiący 150 tys. rocznie czy kierowca rajdowy. Od kogo chcielibyście usłyszeć poradę? Bo ja od rajdowca. Od kolesia, który wsiadając do rajdówki, potrafi wycisnąć z niej 110%, który technikę prowadzenia samochodu ma opanowaną do perfekcji. Który wie, czym grozi dachowanie, albo walnięcie w drzewo przy 100 km/h, bo przeżył takie wypadki, który potrafi wyjść z takich sytuacji, w których normalny kierowca ma pełne portki.
Ale najważniejsze moje przesłanie to
myślenie!!! obojętnie czy jeździsz technicznie czy nie. Myśl i rób tak byś nie zrobił krzywdy
innym!!!. Bo to że się zabijesz czy połamiesz to Twoja sprawa, ale mieć na sumieniu kogoś to już nie jest tak kolorowo.
A więc gorąco zachęcam wszystkich początkujących, jeśli macie możliwości, to weźcie instruktora na pierwsze lekcje. Lepiej pojeździć mniej jeden dzień, ale przynajmniej nauczyć się podstaw, który będę mógł później sam doskonalić.
A dla tych co już jeżdżą po swojemu, taka rada, jeśli chcesz się rozwijać w tym sporcie, być coraz lepszym to nie bądź sknera tylko zaoszczędź kasę i pojedz na tygodniowe szkolenie, tak jak ja to zrobiłem. Jeśli jesteś tak za***isty jak mówisz to ze szkolenia nie wyniesiesz nic, ale też nic nie stracisz bo przynajmniej sobie pojeździsz w zarąbistych warunkach. Ale jeśli czegokolwiek dowiesz się na temat jazdy na desce, to będzie to jeszcze większym pożytkiem dla Ciebie.
Użytkownik Art edytował ten post 13 December 2010 - 15:48