WUESEL
"Jak dla mnie po prostu kaleczą zostawiając po bokach góry śniegu i mam uwierzyć, że robi to by mieć większy fun?"
Gdyby była możliwość jazdy cały czas w terenie gdzie cięty wogólnie nie ma prawa bytu to wybrałbym taki teren bez zastanowienia.
Nie każdy najchętniej jeździ po stoku (mimo że jest na to skazany w 90% czasu). Dlatego jeżdżąc po stoku staram się porozrzucać ten śnieg gdzie się da, przyciąć jakąś świeżą nieubitą muldę i rozetrzeć ją przez kilka metrów w dół, zrobić chociaż namiastkę czegoś więcej niż tylko stoku po którym jedziesz ciętym. Wychodzę z założenia że teren po którym musisz się napocić zeby zjechać jest po prostu ciekawy. Teren po którym jedziesz bez problemu i jedynym zajęciem jest to czy masz odpowiednią technikę...to...no jest bo jest, uprawiasz snowboard ale to już nie to samo co ta walka podczas zjazdu.
Kwestia co kto lubi.
Jak traktujesz każdego ślizgowca jako słabszego ridera to kiedyś się możesz zdziwić.
Hmm ja się gubię. Prosta dziewczyna jestem.
To ten pseudo-ślizgowy w końcu dlatego, że cięty za trudny na stromym stoku i nie da się szybko pojechać, czy dlatego, że cięty jest łatwy i to opierdzielanie się na stoku, więc lepiej ze ślizgowym powalczyć?
To w końcu, mam ja szukać tych rajderów, co mi pokarzą jak się nie męczyć z krawędzią, nie jeździć na kursy, bo jest "technika" łatwiejsza, szybsza i bezpieczniejsza, czy też może lepiej walczyć dalej z tymi ciętymi, bo ten tajemniczy szybki-ślizgowy to jeszcze trudniejszy element wtajemniczenia? :>
I ja myślę, że wszyscy się chętnie zdziwimy. Tylko żeby się zdziwić, trzeba zobaczyć.
I oczywiście cały czas mówimy o jeździe na przeciętnym stoku.
Użytkownik Finlarod edytował ten post 22 February 2013 - 15:34