Wiadomo, jak się smaruje co 2-3 dni to się nie chce człowiekowi wszystkiego zebrać...
Ale Jak jest miękki śnieg, to ten smar oporny się robi i nie chce zejść po pierwszym zjeździe Jak pojechałam raz do Zieleńca na tydzień w marcu i jeździłam z niewycyklinowaną deską, to po powrocie do domu decha nadal miała prawie cały smar więc, wiela zależy od warunków
A co do gadżeciarstwa - ja tam mam żelazko, smar, jakąś zwykłą szczotkę nylonową z hipermarketu i wio :]
fakt dużo zależy od warunków na stoku, ale w Twoim przypadku to nie była wina warunków i że śnieg był miękki. Kto śmiga na krawędziach to wie, że jak nie wycyklinuję deski to smar zejdzie tylko i wyłącznie przy krawędziach a pozostanie na środku deski, a jeszcze więcej go pozostanie jak nie korzystasz z orczyków itp., przy wycyklinowanych deskach nigdy nie zauważysz tej różnicy, po za tym, że w tych miejscach zawsze ślizg się najszybciej utlenia, czyli przy krawędziach...cała historia nie cyklinowanych desek
a jak często smarujemy deskę to zależy od ślizgu w desce, czyli grafitowy, spiekany i tłoczony nie zapominając oczywiście o warunkach na stoku
pozdro