Nie wiem, czy temat wszystko tłumaczy, więc rozwinę myśl.
Jako, że ostatnio nie mam czasu jechać w góry na tydzień albo dwa, albo i lepiej szukam alternatywnych możliwości na "epicki" freeride.
Pytanie:
Gdzie według Was najlepiej pojechać w przypadku gdy pojawi się świeży puszek?
Warunki:
1. Powinno być relatywnie blisko - czyli żeby dojechać w około 8-10h żeby na rano być, śmigać cały dzień, zrobić jeden nocleg, śmigać drugi dzień i do domu.
2. Kraje, które mnie interesują - Polska, Czechy, Słowacja, Austria - reszta będzie raczej za daleko.
3. Fajnie jak będą trasy oficjalnie przeznaczone na Freeride (nieratrakowane), wjazd wyciągiem - nie chcę podchodzić na splitach, latać heli etc. Ma być szybko i sprawnie, żeby za długo nie analizować terenu i trasy zjazdu przez pół dnia.
W skrócie chodzi o miejscówki, które polecacie na szybki strzał, żeby pojeździć w puchu, jak spadnie sporo śniegu.
Ja w zeszłym roku zaliczyłem w ten sposób Stubai - akurat pięknie napadało i cały dzień była jazda w puchu i pełna lampa.
Te warunki spełnia też Kaprun.
Lech Zurs Arlberg też jest super.
Co jeszcze? Coś bliżej? Polska? Czechy? Słowacja?