Nawet jak zaczynałem przygodę ze snowboardem, to nie upadałem na tyle często i mocno, aby pomyśleć o zakupie kasku
Jedak jak to mówią, im dalej w las, tym więcej drzew. Wczoraj, śmigając w niezbyt trudnych warunkach, zaliczyłem takiego dzwona, że aż mnie strach ogarnął. Do tej pory nie bardzo wiem jak do tego doszło. Niby nic się nie stało, nawet czapka i gogle mi nie spadły, ale po powrocie do domu okazało się, że mam "zdarty lakier na głowicy"
I tu pojawiła się odkrywcza myśl, że chyba najwyższy czas pomyśleć o zakupie kasku.
Podobają mi się proste kaski z miękkimi uszami, bez rantów, np:
http://sklepsnowboar...aphite-mat.html
http://sklepsnowboar...assic-snow.html
Szukam kasku głębiej osadzonego na głowie, a nie takiego sagana, który wygląda jak "grzybek MO" na czubku głowy.
Z pomiaru wychodzi, że mam obwód głowy 56cm, jednak jak mierzę kask córki, który wg. specyfikacji ma rozmiar L (58-60cm), to wydaje mi się on za mały.
Moja głowa nabiera kształtu ósemki 8, na górze skorupa kasku, a niżej odstające na boki nauszniki
Wiem, że nie o urodę tu chodzi, a o bezpieczeństwo, no ale bez przesady.
Może ktoś poleci jakiś fajny, prosty, głębiej osadzony kask.
Użytkownik koniefka edytował ten post 20 February 2014 - 21:09