Kurde, moich pierwszych desek też za cholerę nie znajdę.
Na mikołaja dawno temu znalazłem przy łóżku hebel zacnej marki Active. Pamiętam, że był czarny, miał twarde wiązania składające się z 2 kawałków drutu i plastikowego spodka i był dłuższy niż ja. Do narciarskich kandaharów pasował znakomicie.
Po jakichś 2-3 latach starzy sprezentowali mi miękką deskę, firmy bliżej nieznanej. Być może stare chłopy skumają ją po opisie - była srebrna, z fakturą na laminacie i miała okienko z widokiem na drewniany rdzeń. Coś mi świta, że miała w logo krzyż podobny do szwajcarskiego
Tą deskę rozwaliłem na jakimś drzewie na Magurze, krótko po tym jechałem na jakieś zimowisko i musiałem kupić cokolwiek. A z 15 lat temu na wsi to było mega wyzwanie
Padło w końcu na jakieś gówno biało-niebieskie z kwiatkami
Po sezonie wyrzuciłem bo się koledzy śmiali i pojechałem na giełdę pod Rotundę w KRK kupić w końcu porządną deskę :
Palmer Channel X - do tego jakieś topowe wiązania SP i buty Liquid czyli niby Ride. Jak ta deska grzała na dół...na niej nauczyłem się jeździć na krawędzi, ziomki na nartach nie mogli mnie dogonić. Bez kitu byłem zakochany. Zniszczyłem w Kluszkowcach po jakichś 3 sezonach jazdy. Zmarznięte na kamień orne pole przykryte resztką śniegu przeorało grafitowy ślizg na amen.
Następna -
Morrow Lithium - generalnie do dziś nie wiem, czy mi tą deskę wciśnięto, czy rzeczywiście była tym, o co prosiłem
W zestawie z Burton C14 ( najlepsze wiązania na jakich jeździłem ever ) i Driverami ( jeszcze tymi z plastikową wkładką ) dawała całkiem sporo frajdy, ale w porównaniu do Palmera była topornym klocem. Pojeździłem parę sezonów i wróciłem do P :
Carbon Circle + Rome Arsenal i nowe Drivery - cudo zestaw do napinki. Twarde to było jak cholera, wszystko grało. Na krawędzi latało za***iście i nie sprawiało żadnych problemów. Ale zachciało mi się czegoś mniej hardkorowego, więc przesiadłem się na rockera dla dzieci :
i na nowo odkryłem snowboard
Rome Postermania + Salomon Patriot. Poszedłem kupić kurtkę, wyszedłem z deską i wiązaniami. Strasznie fajny sprzęt, deska dla idiotów, pozwalała na wszystko, wybaczała błędy, bardzo dobrze jeździła w puchu. Niestabilna przy wyższych prędkościach, co w konsekwencji było przyczyną przesiadki na obecny blat. Co do wiązań, to byłem pełen obaw, ale kiedy nawet podczas mega konkretnych freerideów w Alpach nie zajęczały ani razu, zyskały mój dozgonny szacun. Nie spodziewałem się, że takie miękkie, plastikowe gówno wytrzyma takie katowanie. Do kompletu dorzuciłem Burtony Imperiale i było klawo.
Rome jednak poszedł do koleżki i choć przez poprzedni sezon czaiłem się na Coal'a czy Raptora, koniec końców kupiłem to :
4 wyjazdy w tym sezonie, za każdym razem bardziej się zakochuje. Prawie Magne Traction robi super robotę, camrock pozwala na stabilniejszą jazdę przy większej prędkości, pytanie ludzi co to za deska jest bezcenne
Myślę, że polatam na niej z 2-3 sezony, bo bardzo mi podeszła. Jedynie Raiden Machine, ktore z nią mam nie do końca mi pasują. Chyba trochę za twarde i generalnie źle dopasowane.
To tyle, na ten sezon na bank muszę jednak stestować Coala i Raptora
Użytkownik kuba_krk edytował ten post 17 December 2013 - 00:41