Pewnie już nie którzy czytali i wiedzą co się wydarzyło podczas ostatnich SMP, w każdym razie poniżej zamieszczam artykuł, który ukazał się na sport.pl, zamieszczam także list Jagny Marczułajtis, który opisuję całą sytuację i cały ten incydent.
"Zawody niezgłoszone do FIS, niezabezpieczona trasa i brak awaryjnego pomiaru czasu - tak Polski Związek Snowboardu zorganizował mistrzostwa kraju. Ofiarą zaniedbań padła Karolina Jasion-Janczak, która odniosła groźną kontuzję. Zawodnicy zgodnie przyznają, że impreza nie powinna się odbyć. - Zawody zostały odebrane przez środowisko snowboardowe jako kompromitacja naszego kraju - komentuje mistrzostwa nasz czytelnik."
FOTO: by KUBA ATYS /AG
Pod Białkę Tatrzańską zjechała czołówka polskich snowboardzistów. - Tego, że będziemy się ścigać nie na Kotelnicy, ale w Jurgowie, większość dowiedziała się kilka dni przed startem. A tego, że mistrzostwa nie zostały zgłoszone do Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), dowiedziałam się tydzień wcześniej. Nie wiem, dlaczego tak się stało - przyznaje Karolina Sztokfisz, srebrna medalistka w slalomie gigancie równoległym i złota w slalomie równoległym. Organizatorzy na oficjalnej stronie PZSnow zapewniają, że "trasa została przygotowana według wszystkich wytycznych FIS". Świadkowie przedstawiają sytuację inaczej. Zawody miały być niezabezpieczone, a na wyjeździe ze slalomu jedna z zawodniczek wypadła z trasy. Karolina Jasion-Janczak (AZS Zakopane) upadła i przeleciała pod siatką zabezpieczającą. Trafiła między drzewa i zerwała więzadła krzyżowe. Żródło: Sport.pl
Pełna treść listu Jagny Marczułajtis
Skandaliczne Mistrzostwa Polski w Snowboardzie 28.02.2011 Jurgów.
1. Zawody nie były zgłoszone do FIS, więc za ten start nie można było uzyskać FIS punktów.
2. Zawody w kalendarzu FIS zostały oficjalnie odwołane, i do 10 dni przed zawodami nie wiadomo było czy się odbędą, a na 3 dni przed imprezą zostało zmienione miejsce rozgrywania zawodów z Białki Tatrzańskiej do Jurgowa.
3.
Nie było ręcznego pomiaru czasu, czyli dodatkowego w razie awarii. W związku z tym w trakcie eliminacji 4 zawodniczki musiały powtarzać przejazd, ponieważ czasy wyświetlane na tablicy były nieadekwatne do czasu rzeczywistego przejazdu.
4. Trasa była niezabezpieczona odpowiednio, siatki zabezpieczające były ustawione w taki sposób, że od śniegu do dolnej krawędzi siatki był prześwit o szerokości około 50-60 cm. W wyniku tak niedobrego zabezpieczenia trasy, kontuzji uległa jedna z zawodniczek, ponieważ siatka nie zabezpieczyła jej przed spadnięciem poza trasę, gdzie w wyniku czego zerwała w kolanie więzadła krzyżowe i tkwiła tam ponad 25 minut, ponieważ obsługa medyczna zawodów (Topr) nie miał odpowiedniego sprzętu aby ją z stamtąd wyciągnąć. Sprawa dotyczy Karoliny Jasion-Janczak.
5. Na zawodach nie było karetki.
6. Zawody były sędziowane przez osoby nie mające do tego uprawnień, a były to dzieci jednego z członków zarządu Pana Rajmunda Boma (córki Roksana i Oliwia, oraz syn Rafał), które tez do niedawna były zawodniczkami klubowymi w klubie Pawła Dawidka.
7. W trakcie zawodów, rozgrywek finałowych doszło do niezrozumiałego dla nas zawodników i obserwatorów incydentu: a mianowicie podczas przejazdu Jagny Marczułajtis-Walczak i Weroniki Bieli:
… Jagna miała stratę po pierwszym przejeździe ale odrobiła ją w drugim przejeździe wyraźnie wygrywając z Weroniką, bezpośrednio po zakończeniu przejazdu spiker ogłosił, że do ó finału awansuje Weronika, ta więc pojechała na start, a Jagna została na mecie. Zakończono przejazdy kobiet, jechali mężczyźni. W między czasie Trener Dawidek poszedł po wydruki z wynikami kobiet.
Za chwilę spiker ogłosił ze na starcie zobaczymy Jagnę i Olę Król, Prezes mówił do Dawidka ".. Jagna jest na tablicy a miała być Biela…", na to Dawidek do Króla… "cicho nie tak głośno", po czym do spikera że to pomyłka bo ma jechać Weronika Biela i wszyscy się zdziwili, że spiker popełnił błąd, który czytał z list wydrukowanych. Jeden z zawodników słysząc tą rozmowę i ingerencję Prezesa podbiegł i powiedział to Jagnie.
Jednak puszczono przejazd Weroniki Bieli i Oli Król więc zaciekawiona Jagna wraz z mężem poszli do busa w którym mierzono czasy i sprawdzili że to jednak Jagna awansowała, a zdziwiony Pan powiedział że przecież od początku mówił ze numer 142 awansował czyli Jagna. Tak było na wydrukach. Zawody zatrzymał mąż Jagny, który maił zdjęcia wydruków z chronoprintera.
Jest to więc dowód na to że Pan Prezes Król i Dawidek próbowali sfałszować wyniki zawodów, tak aby córka Prezesa miała łatwiejszą zawodniczkę do pokonania.
8. Zniewaga i chamskie zachowanie Trenera kadry narodowej Pana Dawidka: podczas rywalizacji o wejście do dużego finału Jagna w pierwszym przejeździe pokonała Ole Król (córkę Prezesa) różnicą 0,70s, w drugim przejeździe jadąc łeb w łeb pod koniec trasy upadła i nie ukończyła przejazdu, na co Trener Kadry narodowej Pan P. Dawidek zachował się skandalicznie, ponieważ prawie rozjechał leżąca Jagnę na stoku i krzykną do niej: "Stara pi... do domu!!!, a do stojącego jej męża na dole przy mecie powiedział, " ćwoku… do domu dzieci pilnować". Słyszeli to wszyscy, stojący na mecie i na stoku w pobliżu zdarzenia. Dodatkowo Paweł Dawidek po wyjechaniu na arenę startu wypowiedział się publicznie że "… no nie wytrzymałem, musiałem jej powiedzieć stara pi... do domu…., a ch.. najwyżej zapłacę 500 zł kary…" Takie słowa padły na arenie startu w obecności zawodników i trenerów, którzy świadkami naocznymi.
Takie naganne, nieetyczne i niesportowe zachowanie powinno być wystarczającym powodem do zawieszenia w obowiązkach Trenera Kadry Narodowej.
W związku z tym, że Pan Dawidek wypiera się swojego zachowania podczas odprawy przed następnym dniem zawodów, osoby które to widziały i słyszały zostały poproszone o podpis. Zebrano 33 podpisy w tym zawodników, obserwatorów, trenerów. Należy przy tym zaznaczyć że w zawodach wzięło udział w sumie około 59 zawodników.
żródło: Polskatimes.pl
http://www.polskatim...t.html?cookie=1