No właśnie, jakiś taki milczący byłeś, zupełnie inny, niż w Krynicy
Spox, zrozumiała sprawa, ja po takim maratonie wylądowałbym na OIOM-ie pewnie.
Pytałem, bo się spóźniłem na rekolekcje i nie wiedziałem, co tam Proboszcz Radzio od nas chciał w tym ćwiczeniu.
Generalnie to wszystko dotyczyło ćwiczeń ciętych. Na rotacyjne już za stary jesteś

Ze mnie zeszło całe zdrowie i pogubiłem się w całym tym ambarasie.
Otworzyłem szczękę, zrobiłem wydech, zamknąłem szczękę. Ani sylaba się nie wydostała.
Tak czy inaczej każdy atakował
skręta na miarę swoich możliwości. Jedni ze zdrowaśką na ustach, drudzy z zamkniętymi oczyma, inni różnymi częściami ciała i tak dalej.
Natomiast ataki Fisza miały 100% skuteczność na nasze dobre samopoczucie :]
I głównie o to chodziło Radkowi. Cóż by to była za zabawa bez funu ?
ps. Na razie i tak jedyne dźwięki jakie wydaję z siebie to skrzeki i piski.