Historia mojego życia: jeżdżę jakieś 3 sezony (proszę o oklaski) na desce typowo FR. Ostatnio spodobało mi się fiziowanie na śniegu, bo i na to laski lecą i można sobie kozackie zdjęcia na en kejkę wstawiać
dobra koniec pajacowania.Chodzi mi o deskę, na której mógłbym poszaleć w parku (chodzi głównie o hopkanie) i teraz uwaga. Deska+wiązania chcę się zmieścić w 400-500 pln max. Chcę się przekonać, czy mam predyspozycje olimpijskie do snowparku w jeden, góra dwa sezony (zdaję sobie sprawę z tego, że taki sprzęt może być groźny i dla mnie i dla niego samego - moim głównym zamiarem jest sprawdzenie się na o wiele miększej desce niż tą, którą posiadam, a deska po tych 2 sezonach może iść na żyletki, tfu, wykałaczki). Tak, wiem, że taka taniocha nie rozwinie i nie ujawni moich niebotycznych umiejętności, ale blat, który teraz posiadam jest za twardy na big airy
a cena tutaj jest dla mnie absolutnym priorytetem. Jak się to spodoba - wtedy założy się inny temat i będzie inna rozmowa.Czy postąpilibyście w ten sam sposób, czy zbieralibyście kasę nie na nadchodzący a jeszcze dalszy sezon nie wiedząc, czy to jest akurat TO, może nieco inaczej ale sami nie wiecie jak i chcecie się wypowiedzieć, a może odłożyć tą kasę na konto u Huberta i mieć święty spokój?
