Cześć,
Podobny temat zamieściłem na innym forum, ale wydaje mi się, że tutaj więcej ludzi zagląda.
Zanim przejdę do konkretów napiszę, że przejrzałem już parę tematów, popatrzyłem na ceny w sklepach i na początek chciałbym ustalić budżet jakim powinienem dysponować - proszę o nie usuwanie tematu i nie przenoszenie go do off-topu, w kolejnych postach postaram się zamieścić moje typy z prośbą o poradę co do sprzętu.
Przyznam szczerze, że snowboard od dawna mnie kręcił, ale jak to w życiu bywa nie zawsze można sobie na wszystko pozwolić. Ponieważ ostatnimi czasy mam troszkę luźniejszego grosza postanowiłem spróbować.
Mam za sobą ok. 2h jazdy na pożyczonym (ubrania) i wypożyczonym (deska i wiązania) sprzęcie. Przejrzałem oferty sklepów i na szybko licząc dobry sprzęt kosztuje ok. 4500-6000 i więcej za komplet (ciuchy, kask, deska z wiązaniami i butami).
I tu pojawia się pytanie:
1. Czy warto w tym momencie (połowa stycznia) kupić cały sprzęt (na wyprzedażach już braknie ubrań w moim rozmiarze, a kolekcja na 2017 właśnie wchodzi i zakładam, że te same ceny będą np. w październiku) i mieć już swój i zacząć jeździć - bardziej ryzykowna opcja.
2. Czy może lepiej zakupić ubrania + kask i gogle, ew. również buty i przejeździć tę część sezonu na wypożyczanym sprzęcie, nieco szlifując umiejętności i później kupić nieco droższy/lepszy własny - mniej ryzykowna opcja?
Z tym ryzykiem chodzi o to, że:
- na ten moment jeszcze nie wydzwoniłem na tyle porządnie żeby się zniechęcić - ale gdyby tak się stało to trudniej by mi było sprzedać sprzęt niższej klasy;
- mam do przeznaczenia na dziś 4500 na całość, gdybym rozbił sobie to na ubrania - teraz, deska i wiązania - październik/listopad to i obciążenie jednorazowo dla kieszeni mniejsze i mógłbym sobie pozwolić na lepszy sprzęt i dodatkowo ten lepszy sprzęt nie byłby przerostem formy nad treścią, bo podszlifowałbym się w tym sezonie i wiedziałbym w jakim kierunku pójść.
Dodam, że cenię sobie komfort i własne bezpieczeństwo, dlatego nastawiam się na zakup nowych ciuchów (chociażby ze względu na higienę i gwarancję) i deski (nie znam się na tym, więc nie zaryzykowałbym zakupu deski możliwe że uszkodzonej).
Podsumowanie mnie - 2h na snowboardzie, jazda po przygotowanym stoku, może kiedyś troszkę poręczy, ale na ten moment o tym nie myślę, lat 28 ( a więc trochę późno na naukę...) 185 cm wzrostu i 90-95 kg wagi (waga raczej słuszna, ale nie jestem gruby - mam mocne nogi , w zasadzie na stoku mógłbym pojawiać się co weekend (Rąblów w Lubelskim i Górka Szczęśliwicka w Warszawie), ale wyskoczyłbym na 2-3 tygodnie w roku gdzieś dalej (nasze góry i zagranica).
Po przemyśleniach skłaniam się ku drugiej opcji - z tym, że przeznaczyłbym teraz 3500 na ubiór z butami (dajcie znać czy nie przesadzam z kwotą) i nie wiem ile pod koniec roku na wiązania z deską.
Może macie jakieś sugestie odnośnie sprzętu? Jakie modele różnych elementów stroju zakupić (oczywiście przeglądam forum, ale co człowiek to opinia...)?
Ew. może polecicie jakiś sklep w Warszawie, czynny w soboty, w którym nie złupią człowieka z ostatniej złotówki na super duper sprzęt, którego żółtodziób nie potrzebuje?